Kontakt z galerią
od poniedziałku do piątku od 10:00 do 17:00
Pełne dane kontaktowe
14dni na zwrot
darmowa
dostawa
Promocja
Filtrowanie
Kategoria/technikanie wybrano
Tematykanie wybrano
Obrazy na prezentnie wybrano
Cenanie wybrano
Szerokośćnie wybrano
Wysokośćnie wybrano
Kolor obrazunie wybrano
Kierunki w sztucenie wybrano
Sortowaniedomyślnie
wyczyść filtry
Filtruj
Zobacz kategorie

Emanacje - Anna Masiul-Gozdecka

Podstawą nauki malarstwa, z jaką spotyka się każdy, kto zaczyna z nim przygodę, jest obserwacja. Obserwujemy martwą naturę, ludzi, wędrówkę światła, jego natężenie. Obserwujemy godzinami. Obserwujemy, aż utracimy całą wiedzę o obserwowanym obiekcie i widzimy go jak dziecko, które jeszcze niczego nie wie. Obserwujemy wtedy nie tylko wzrokiem i intelektem, ale również obserwujemy odczuwaniem. To jest szkoła, którą przechodzi każdy, nawet malarz, który maluje abstrakcje. Abstrakcje bowiem nie istnieją w oderwaniu od rzeczywistości. Są jej swoistą interpretacją. Tak samo jak moje abstrakcje, zaprezentowane w tym cyklu, są efektem pogłębionej obserwacji. Gdy obserwuję, dajmy na to martwą naturę, widzę, jak jeden przedmiot odbija się w drugim. Jak jeden przejmuje od drugiego światło, kolor, można wręcz powiedzieć, że przejmuje na daną chwilę jakiś jego element. Jak oddziałują na siebie wzajemnie. W każdym moim obrazie są dwa obszary. Jasny i ciemny. Jak dzień i noc. Jak światło i cień. Ciepło i zimno. Istnienie tych dwóch obszarów obok siebie, powoduje jakąś interakcję, jakieś oddziaływanie. Wtedy też przychodzi inspiracja. Normalnie żyjąc, wręcz pływamy, czasem nawet gubimy się w morzu wielości oddziaływań. Przestajemy je zauważać, tak duży jest ich natłok. Na tych obrazach, jak w laboratorium, wydzielam dwa, trzy czynniki i obserwuję jak wzajemnie oddziałują na siebie, jakie mają emanacje, jaki wpływ. Ubrałam obiekty w półprzezroczyste bańki tego, czym emanują, jakiś powidok, obszar, którym najpierw kontaktują się z innymi obiektami.

Niestety widz nie jest obecny przy powstawaniu, "zaistnianiu" obiektów na płótnie, ale powiedzmy, możemy wyobrazić sobie pusty pokój. Wchodzimy do niego i jakoś go odbieramy, czuciem. Jak się w nim czujemy, co w nas budzi?. Następnie możemy wstawić do niego dużą roślinę. Jak to zmienia nasze odczucia? Jak sami się w tym otoczeniu zmieniamy? do czego to nas prowokuje? Tu zmierzam do tego, że jest w każdym z nas to coś, co czuje i czym posługujemy się na co dzień, nieświadomie, lub pół-świadomie. Taki "organ" tabu. Bo oczywiście człowiek powinien być racjonalny, intelektualny, mieć koncepcję, znać reguły. Tymczasem, jesteśmy również istotami czującymi. Odczuwamy całym ciałem, nie tylko analizujemy mózgiem. Możemy odczuć w brzuchu albo w szczęce, że na przykład ta roślina w tym pokoju nie pasuje, może inna. Możemy zechcieć zostać albo wyjść. Zbieramy te informacje na różny sposób, ale racjonalizujemy. Chcemy zrozumieć. Ale czasem warto to odpuścić, zaakceptować to, że po prostu, odbieramy świat całym ciałem, i czasem nie trzeba wcale rozumieć.

Do tego cyklu dodałam obrazy figuratywne. Po części symboliczne, ale również te sytuacje chciałam uprościć. Wyodrębnić, by podkreślić, otworzyć widza na ten inny obszar naszej rzeczywistości. Do takiego pokazania rzeczywistości skłoniło mnie też doświadczenie bioenergoterapii. Zaczęłam kurs, będąc bardzo sceptyczna, bardzo chcąc pomóc chorej córce, ale jednocześnie będąc nieufna wobec tej metody. Jednak gdy zaczęłam praktykować, być bardziej uważna, wobec tego, jakże zwykłego świata i odkrywając jego inny wymiar, stałam się wrażliwsza również w malarstwie. Tym bardziej zaczęłam zauważać, jak bardzo wszystko jest połączone i jak na siebie oddziałuje. Oraz jak bardzo, jak często czując, ignorujemy wiedzę pochodzącą z czucia.

Do tego cyklu nie należy więc podchodzić intelektualnie. Tu nie ma racjonalnej koncepcji, dowcipu, kontekstu, anegdoty. Spróbuj, drogi widzu odczuć te obrazy, po prostu, bez słów.